furtce, wychodzącej na narosłą <br>dróżkę. Furtka była zamknięta. To nic. Chwyciła rękami za kołki i zaparłszy <br>palce stopy w dziurę. po sęku, dźwignęła się ku górze i przeskoczyła na drugą <br>stronę. Okrążyła ogród i obejście, kryjąc się, żeby matka nie mogła jej: dostrzec. <br>Znalazłszy się na drodze, na nowo nabrała rozpędu. Nareszcie będzie mogła dowiedzieć <br>się czegoś i wytłumaczyć! Zobaczyła chłopców, skręcających ku spółdzielni.<br> - Marian! - krzyknęła na cały głos. - Julek! Odwrócili się, zdumieni. Pestka <br>zwolniła nagle kroku <page nr=270>.<br> Jakże to ona będzie się przed nimi tłumaczyć? Przecież tłumaczyć się, to znaczy <br>obciążyć matkę, powiedzieć, że mama zawiodła zaufanie, którym ją obdarzono. <br>Co