Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
słowa, nie śmiejąc nawet głośniej oddychać.

- Nie spotkałem tego człowieka nigdy potem - rzekł stary maszynista. - I nikt na dole nie miał tak pięknej miedzianej lampy, jak on.
- Ale przecież widzieliście go, starzyku? Tak? - nalegał mały.
- Widziałem go tylko raz jeden, wtedy w nocną zmianę. Potem stracił się gdzieś i tylko rozprawialiśmy o nim długo w kopalni. Ludzie mówili u nas na "Barbarze", że to nikt inszy, tylko sam Skarbnik stanął wtedy przede mną i ostrzegł przed zawaleniem stropu.

Tak bywa czasem w kopalni - Skarbnik tam czuwa zawsze i ostrzega górników.

Mały Pietrek nie słyszał już tych słów. Usnął mocno, oparłszy jasnowłosą
słowa, nie śmiejąc nawet głośniej oddychać. <br><br>- Nie spotkałem tego człowieka nigdy potem - rzekł stary maszynista. - I nikt na dole nie miał tak pięknej miedzianej lampy, jak on. <br>- Ale przecież widzieliście go, starzyku? Tak? - nalegał mały. <br>- Widziałem go tylko raz jeden, wtedy w nocną zmianę. Potem stracił się gdzieś i tylko rozprawialiśmy o nim długo w kopalni. Ludzie mówili u nas na "Barbarze", że to nikt inszy, tylko sam Skarbnik stanął wtedy przede mną i ostrzegł przed zawaleniem stropu. <br><br>Tak bywa czasem w kopalni - Skarbnik tam czuwa zawsze i ostrzega górników. <br><br>Mały Pietrek nie słyszał już tych słów. Usnął mocno, oparłszy jasnowłosą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego