trzy dni, gdy go nie było, łudziłam się, że może być inaczej. Lecz okazało się, że inaczej nie może ze mną już być. <br>Bębnienie fortepianu piekielnie mnie denerwuje. Z każdym dniem bardziej. W ogóle wszelkie dźwięki. A znowu w ciszy wracają koszmarne obrazy śmierci. Obłęd. <br><br>Andrzej albo Zośka usiłują mnie "rozrywać" i coś tam czasem czytają na głos. Nie rozumiem ani słowa. Dawniej udawałam, że słucham, a teraz nie chce mi się nawet udawać. Jeżeli czegoś pragnę, to samotności, w której potrafię czasem uśpić wyobraźnię, i myśli pływają sobie wtedy wolno, w kółko, bez sensu. <br>Od czasu do czasu Andrzej ciągnie