wstał od stołu:<br>- Wobec tego w tej chwili jedziemy do pańskiej żony i wyjaśnimy wszystko. <page nr=154> Nie zniosę podobnego zarzutu. Proszę, jestem gotów do drogi.<br>- Nie, mój panie. Nie mam powodu niepokoić żonę teraz, kiedy już to wszystko przebolała i czas zatarł ranę pańskiej obelgi.<br>- Tak? Więc niechaj koledzy sprawę tę rozsądzą. Lucjanie, i ty, Zygmuncie! Powinniśmy jechać czy nie?<br>- Zmiana miejsca jest nawet pożądana. Myślę, że należałoby jechać i rzecz zbadać na miejscu.<br>- A ty, Lucjanie?<br>- Ja też, ja też. Dobrze będzie przewietrzyć się trochę.<br>Bove wstał:<br>- Skoro uważacie to za konieczne, więc jedźmy. Hallo, panie, płacimy!<br>Wszyscy mieli bardzo poważne