Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
wstał od stołu:
- Wobec tego w tej chwili jedziemy do pańskiej żony i wyjaśnimy wszystko. Nie zniosę podobnego zarzutu. Proszę, jestem gotów do drogi.
- Nie, mój panie. Nie mam powodu niepokoić żonę teraz, kiedy już to wszystko przebolała i czas zatarł ranę pańskiej obelgi.
- Tak? Więc niechaj koledzy sprawę tę rozsądzą. Lucjanie, i ty, Zygmuncie! Powinniśmy jechać czy nie?
- Zmiana miejsca jest nawet pożądana. Myślę, że należałoby jechać i rzecz zbadać na miejscu.
- A ty, Lucjanie?
- Ja też, ja też. Dobrze będzie przewietrzyć się trochę.
Bove wstał:
- Skoro uważacie to za konieczne, więc jedźmy. Hallo, panie, płacimy!
Wszyscy mieli bardzo poważne
wstał od stołu:<br>- Wobec tego w tej chwili jedziemy do pańskiej żony i wyjaśnimy wszystko. &lt;page nr=154&gt; Nie zniosę podobnego zarzutu. Proszę, jestem gotów do drogi.<br>- Nie, mój panie. Nie mam powodu niepokoić żonę teraz, kiedy już to wszystko przebolała i czas zatarł ranę pańskiej obelgi.<br>- Tak? Więc niechaj koledzy sprawę tę rozsądzą. Lucjanie, i ty, Zygmuncie! Powinniśmy jechać czy nie?<br>- Zmiana miejsca jest nawet pożądana. Myślę, że należałoby jechać i rzecz zbadać na miejscu.<br>- A ty, Lucjanie?<br>- Ja też, ja też. Dobrze będzie przewietrzyć się trochę.<br>Bove wstał:<br>- Skoro uważacie to za konieczne, więc jedźmy. Hallo, panie, płacimy!<br>Wszyscy mieli bardzo poważne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego