Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
sen, który wyniósł mnie wysoko pod niebo, poczułem, że mógłbym naprawdę wzbić się w powietrze, nie lewitować zaledwie metr czy dwa nad ziemią, ale latać, bo mam u ramion skrzydła o długich jasnych piórach, sprężyste i silne, jak aniołowie wezwani przez księdza Grzegorza w Paninie, i że wystarczy, bym podbiegł, rozwinął je i kilkakrotnie nimi uderzył, i odepchnął mocno nogami ziemię,
i wspiąłem się na dach, stanąłem na krawędzi nad ciemnym dziedzińcem, i rozłożyłem skrzydła, i skoczyłem, i runąłem ciężko w dół...
lecz oto nagle poczułem gwałtowny wstrząs przeciążenia: zawisłem w powietrzu o parę metrów nad wyłożonym kamiennymi płytami podwórzem i
sen, który wyniósł mnie wysoko pod niebo, poczułem, że mógłbym naprawdę wzbić się w powietrze, nie lewitować zaledwie metr czy dwa nad ziemią, ale latać, bo mam u ramion skrzydła o długich jasnych piórach, sprężyste i silne, jak aniołowie wezwani przez księdza Grzegorza w Paninie, i że wystarczy, bym podbiegł, rozwinął je i kilkakrotnie nimi uderzył, i odepchnął mocno nogami ziemię,<br>i wspiąłem się na dach, stanąłem na krawędzi nad ciemnym dziedzińcem, i rozłożyłem skrzydła, i skoczyłem, i runąłem ciężko w dół...<br>lecz oto nagle poczułem gwałtowny wstrząs przeciążenia: zawisłem w powietrzu o parę metrów nad wyłożonym kamiennymi płytami podwórzem i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego