następnie grzebiąc się w piaskownicy, łażąc po drabinkach i figlując pośród krzewów zieleńca. Ukoronowaniem spaceru były lody od Brody - <foreign lang="lat">in summo gradu</> pyszniutkie - zakupione w budce przy moście Teatralnym - którą to drogą wróciły, bo przecież bliżej.<br>- Nie gniewaj się, mamuś! - poprosiła Pyza, zerkając przepraszająco spod miedzianej grzywki i przytuliła ciepły, rumiany, krągły jak jabłuszko policzek do ramienia Gabrysi.<br>- Gniewam się - oświadczyła Gabrysia, której serce momentalnie stopniało, a ostatnie ślady gniewu uleciały. - Mogłyście chociaż zadzwonić, że się spóźnicie!<br>- Ależ, moja droga, na Teatralce nie ma telefonu! - zaśmiała się Laura i - przechodząc w swym wonnym wieńcu - musnęła pieszczotliwie czubkami palców dłoń matki. - Dzień