Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
robią?
- Spodziewam się, panie rotmistrzu, odnaleźć w wojsku swojego męża - odpowiedziała Jaśka. - Przyjechałam z dziećmi. A to moja siostra.
- Bardzo, bardzo mi miło - powiedział z przekąsem. - Gdybyście tu wszystkie przyjeżdżały szukać swoich mężów, całą naszą armię przykryłybyście spódnicami. Jednym słowem... nie macie tu nic do roboty. Muszę się trzymać swoich rygorów, czy wam się to podoba, czy nie. A pan pierwszy raz słyszał o instrukcjach, panie poruczniku? Jakim prawem namówił pan te kobiety do przyjazdu?
- To myśmy namówiły porucznika, żeby nas wziął ze sobą - powiedziała Zosia.
- No, tak. Na piękne oczy. Winszuję... To wojsko jest, psiakrew! I dyscyplina. Mamy zgodę na
robią?<br>- Spodziewam się, panie rotmistrzu, odnaleźć w wojsku swojego męża - odpowiedziała Jaśka. - Przyjechałam z dziećmi. A to moja siostra.<br>- Bardzo, bardzo mi miło - powiedział z przekąsem. - Gdybyście tu wszystkie przyjeżdżały szukać swoich mężów, całą naszą armię przykryłybyście spódnicami. Jednym słowem... nie macie tu nic do roboty. Muszę się trzymać swoich rygorów, czy wam się to podoba, czy nie. A pan pierwszy raz słyszał o instrukcjach, panie poruczniku? Jakim prawem namówił pan te kobiety do przyjazdu?<br>- To myśmy namówiły porucznika, żeby nas wziął ze sobą - powiedziała Zosia.<br>- No, tak. Na piękne oczy. Winszuję... To wojsko jest, psiakrew! I dyscyplina. Mamy zgodę na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego