się dziś nisko kłaniamy, bez Mroza byłby artystą jakoś wadliwym, o kulejącej frazie i myśli niewyrośniętej. Nie bredzę tak, bo w końcu, co by się stało, gdyby Lem nie trafił na Mroza, Mróz - na Lema?<br>Nic, zupełnie nic. Świat by nawet nie drgnął, Lem dalej by pisał, Mróz dalej by rysował. Tyle że w tym układzie wcale nie idzie ani o pisanie pierwszego, ani o rysowanie drugiego. Tutaj idzie o moje czytanie. I o twoje czytanie. Na 80-lecie Lema smakuję tamtą "<name type="tit">Cyberiadę</>", spaceruję między frazami, pysznie się gubię w doskonałej pajęczynie kresek Mroza, po czym odkładam tom - i jest tak