Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
to z siebie.
- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
Odrywa się od jakiegoś szkicu, bo rozmawiamy w pracowni; przez świetlik w dachu zaglądają siwe, zimowe chmury; mama jest nieobecna, pochłonięta pracą, właściwie nie powinienem tu przychodzić i przeszkadzać.
- Tata mówi, że kiedy studiował w Krakowie...
Spowodowałem, że zgubiła rytm, kreska wyszła za grubo, z irytacją mnie arkusz, sięga po następny.
- Tata wszędzie widzi szpiegów i ubeków.
I już łagodniej:
- Przecież wiesz, co przeżył w tamtych czasach.

Konstancin w śniegu i roztopach, bo właśnie dziś zaczęła się odwilż; od przystanku Milena prowadzi mnie wąską ulicą między poszczerbionymi płotami, wzdłuż których
to z siebie.<br>- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?<br>Odrywa się od jakiegoś szkicu, bo rozmawiamy w pracowni; przez świetlik w dachu zaglądają siwe, zimowe chmury; mama jest nieobecna, pochłonięta pracą, właściwie nie powinienem tu przychodzić i przeszkadzać.<br>- Tata mówi, że kiedy studiował w Krakowie...<br>Spowodowałem, że zgubiła rytm, kreska wyszła za grubo, z irytacją mnie arkusz, sięga po następny.<br>- Tata wszędzie widzi szpiegów i ubeków.<br>I już łagodniej:<br>- Przecież wiesz, co przeżył w tamtych czasach.<br><br> Konstancin w śniegu i roztopach, bo właśnie dziś zaczęła się odwilż; od przystanku Milena prowadzi mnie wąską ulicą między poszczerbionymi płotami, wzdłuż których
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego