się przyjemnie i tak się to wszystko toczyło do końca wcale dobrze, chociaż nie osiągnęło - bo nie mogło - klasy wystawionego przed rokiem, czy dwoma "Xerxesa" Haendla przez jeszcze wtedy Wyższą Szkołę Muzyczną na małej scenie Teatru Wielkiego w Warszawie.<br><br> Nie szereguje po nazwiskach młodych solistów, bo to byłoby przedwczesne i ryzykowne. Jeśli nawet nie wszyscy wykazali się równie sprawnie, to przecież wszyscy dopiero zaczynają kariery i trudno przewidzieć, co z którego dalej będzie. Gdybym i zaryzykował przepowiednię, że mezzosopran pani Orgonowej - Jadwigi Czermińskiej (klasa M. Bojanowskiej) i bas Kapelana - Marka Wojciechowskiego (klasa B. Jankowskiego) rokować zdają się najwięcej, to cóż z