Typ tekstu: Książka
Autor: Bahdaj Adam
Tytuł: Wakacje z duchami
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1962
do domu, bo już późno. Pewnie na ciebie czekają.
Na myśl o powrocie do leśniczówki zrobiło mu się niewyraźnie. Nie uprzedzili bowiem pani Lichoniowej, że wrócą później. Chwilę stał bezradnie na środku namiotu otoczony roześmianymi, życzliwie nań spoglądającymi studentami. Naraz wzrok jego zahaczył o aparaty stojące na niskim stoliku.
- Niezła rzecz - powiedział z podziwem. - Wywoływanie duchów za pomocą najnowocześniejszej techniki na krótkich falach. - Przeniósł spojrzenie z aparatury na Antoniusza i po swojemu przymrużył oko: - Panie szefie, jak ciocię Franię
kocham, my byśmy też z wami chętnie postraszyli. Brodacz rozłożył szeroko ręce.
- Mój drogi, straszenie to nie taka prosta sprawa.

ROZDZIAŁ CZWARTY
do domu, bo już późno. Pewnie na ciebie czekają.<br>Na myśl o powrocie do leśniczówki zrobiło mu się niewyraźnie. Nie uprzedzili bowiem pani Lichoniowej, że wrócą później. Chwilę stał bezradnie na środku namiotu otoczony roześmianymi, życzliwie nań spoglądającymi studentami. Naraz wzrok jego zahaczył o aparaty stojące na niskim stoliku.<br> - Niezła rzecz - powiedział z podziwem. - Wywoływanie duchów za pomocą najnowocześniejszej techniki na krótkich falach. - Przeniósł spojrzenie z aparatury na Antoniusza i po swojemu przymrużył oko: - Panie szefie, jak ciocię Franię<br>kocham, my byśmy też z wami chętnie postraszyli. Brodacz rozłożył szeroko ręce.<br> - Mój drogi, straszenie to nie taka prosta sprawa.<br><br>&lt;page nr=76&gt; ROZDZIAŁ CZWARTY
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego