Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
jarzynami, a na deser pachnący cynamonem zapiekany ryż z rodzynkami, a wszystko to popijaliśmy kompotem z owoców granatu o krwistorubinowej barwie, zimnym i orzeźwiającym, po czym wszyscy rozchodzili się, goście opuszczali przyzakładowy park, a my wracaliśmy do sypialni na dwugodzinną sjestę,
ale ja nie mogłem uleżeć, słyszałem zza muru tęskne rżenie osła przywołującego długo i przeciągle klacz, i kiedy dyżurny na chwilę przysnął, wymknąłem się do ogrodu i siedząc na kamieniu w odległym zakątku parku, zastanawiałem się w skupieniu nad słowami księdza katechety, który w swoim kazaniu tak wielką wagę przywiązywał do naszej czystości i niewinności,
i przyznawałem mu rację: tak
jarzynami, a na deser pachnący cynamonem zapiekany ryż z rodzynkami, a wszystko to popijaliśmy kompotem z owoców granatu o krwistorubinowej barwie, zimnym i orzeźwiającym, po czym wszyscy rozchodzili się, goście opuszczali przyzakładowy park, a my wracaliśmy do sypialni na dwugodzinną sjestę,<br>ale ja nie mogłem uleżeć, słyszałem zza muru tęskne rżenie osła przywołującego długo i przeciągle klacz, i kiedy dyżurny na chwilę przysnął, wymknąłem się do ogrodu i siedząc na kamieniu w odległym zakątku parku, zastanawiałem się w skupieniu nad słowami księdza katechety, który w swoim kazaniu tak wielką wagę przywiązywał do naszej czystości i niewinności,<br>i przyznawałem mu rację: tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego