Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
rano, dziś jeszcze dobrze się nie przebudził.
Grzebie się w prasie, unika mego wzroku, nie obchodzą go słońce ni woda - jakby z dnia na dzień zatracił wszelki dobry smak świata.
Odmawia zaproszenia do siatkówki, do bridża, nawet do kąpieli.
Marznie, chowa się pod pledy i froty, kiedy zaś po niedługiej rześkiej kąpieli wracamy do niego, Małgorzata chwyta mnie za ramię, prosi szeptem: niech śpi, zostawmy go w spokoju.
Twardowski usnął twarzą ku niebu.
Nie budzi go huk przejeżdżającego pociągu ani blask słońca, kiedy odpływa kolejny obłok.
Sen odbiera tej twarzy młodzieńczy urok, otępia ją, postarza.
Tylko opuszczonne nieco ku dołowi kąciki
rano, dziś jeszcze dobrze się nie przebudził.<br>Grzebie się w prasie, unika mego wzroku, nie obchodzą go słońce ni woda - jakby z dnia na dzień zatracił wszelki dobry smak świata.<br>Odmawia zaproszenia do siatkówki, do bridża, nawet do kąpieli.<br>Marznie, chowa się pod pledy i froty, kiedy zaś po niedługiej rześkiej kąpieli wracamy do niego, Małgorzata chwyta mnie za ramię, prosi szeptem: niech śpi, zostawmy go w spokoju.<br>Twardowski usnął twarzą ku niebu.<br>Nie budzi go huk przejeżdżającego pociągu ani blask słońca, kiedy odpływa kolejny obłok.<br>Sen odbiera tej twarzy młodzieńczy urok, otępia ją, postarza.<br>Tylko opuszczonne nieco ku dołowi kąciki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego