Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
brwi i udał, że nie wie, jak sobie lęk swej wyobraźni wytłumaczyć. Udał machinalność ruchów, że on taki, co myślom pozwala harcować, więc niełatwo mu rozważać, roztrząsać... I żeby się czym prędzej przekonać o bezwiedności swych ruchów, zrywa liście z olch mijanych, rozciera je w palcach nie wiadomo po co, rzuca i zrywa wciąż nowe.
Szosa. Zaczekać, aż przejadą autokary. Dochodziło południe. Przyśpieszył kroku. Kiedy mijał szkołę, roztyrczały się dzwonki. Zwolnił kroku. Niemal wypchnięty falą bachorów, wyszedł na podwórze pewnie nauczyciel, brodacz. Założył swe dwudziestoletnie ręce za plecy i zaczął udawać pogodnego pedagoga. "Zofia ma pewnie wolne".
Na kamiennym chodniku dwie
brwi i udał, że nie wie, jak sobie lęk swej wyobraźni wytłumaczyć. Udał machinalność ruchów, że on taki, co myślom pozwala harcować, więc niełatwo mu rozważać, roztrząsać... I żeby się czym prędzej przekonać o bezwiedności swych ruchów, zrywa liście z olch mijanych, rozciera je w palcach nie wiadomo po co, rzuca i zrywa wciąż nowe. <br>Szosa. Zaczekać, aż przejadą autokary. Dochodziło południe. Przyśpieszył kroku. Kiedy mijał szkołę, roztyrczały się dzwonki. Zwolnił kroku. Niemal wypchnięty falą bachorów, wyszedł na podwórze pewnie nauczyciel, brodacz. Założył swe dwudziestoletnie ręce za plecy i zaczął udawać pogodnego pedagoga. "Zofia ma pewnie wolne". <br>Na kamiennym chodniku dwie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego