schylił, deszcz wstęgi spłukał,<br>We mgłach nad nami jak kasztan szumi.<br><br>Barwną konnicą, szarą piechotą<br>Ciągną nad nami w poranki słotne -<br>Piersi nas bolą, wieńce nas gniotą,<br>Wieńce blaszane, wstęgi wilgotne!<br><br>Niepokój szumi w warszawskim wietrze,<br>Stada jaskółek w górę wzleciały -<br>To tylko z chwastów, z ścierni sczerniałych<br>Wilgoć trująca sączy się w przestrzeń.<br><br>Ciągną nad nami, płyną zwycięsko<br>Kwiaty u hełmów, w lufach gałązki...<br>O, matko-śmierci! W wietrze się trzęsą<br>Bezlistne drzewa - rózgi liktorskie!...</><br><br><div1><tit1>MUZA</><br><br>Skądże słowo tak biegnie do dźwięku,<br>Gdy go inne po imieniu zowie?<br>Jakiż płomień świeci nad ziemią,<br>Że tak widno w sercu i w