Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
już nigdy nie będzie deszczu ani śniegu, ani nawet wiatru.
Wszyscy będziemy musieli zginąć z posuchy i upału.

Rzeczywiście, w górze nad nami wisiał przeczysty błękit
i nagle zorientowałem się, że jest to emaliowany niebieski
czajnik, zupełnie taki sam, na jakim siedział pan Kleks, tylko
wielkości całego nieba. Z czajnika sączyło się
na ziemię słońce, a raczej złocisty wrzątek,
który parzył nas niemiłosiernie.

Pan Kleks, nie mogąc znieść takiego upału, zaczął
szybko rozbierać się, ale miał na sobie tyle surdutów,
że zdejmowanie ich nie miało końca. Kiedy zobaczyłem,
że głowa jego zaczęła się palić i z włosów
buchnął dym, porwałem z tacy
już nigdy nie będzie deszczu ani śniegu, ani nawet wiatru. <br>Wszyscy będziemy musieli zginąć z posuchy i upału.<br><br>Rzeczywiście, w górze nad nami wisiał przeczysty błękit <br>i nagle zorientowałem się, że jest to emaliowany niebieski <br>czajnik, zupełnie taki sam, na jakim siedział pan Kleks, tylko <br>wielkości całego nieba. Z czajnika sączyło się <br>na ziemię słońce, a raczej złocisty wrzątek, <br>który parzył nas niemiłosiernie.<br><br>Pan Kleks, nie mogąc znieść takiego upału, zaczął <br>szybko rozbierać się, ale miał na sobie tyle surdutów, <br>że zdejmowanie ich nie miało końca. Kiedy zobaczyłem, <br>że głowa jego zaczęła się palić i z włosów <br>buchnął dym, porwałem z tacy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego