Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
taras na ukos i zniknęła z bukietem kwitnących jaśminów.
Hubert rzeczywiście siedział u źródła z książką w ręku. W żadnym miejscu parku nie pachniało tak jak tam, w żadnym nie było tak uroczo. Półkolisty maleńki placyk u stóp stromego wzgórza ogarnięty był głębokim cieniem drzew rozłożystych, chłodny i wilgotny.
Źródło sączyło się z otwartej paszczy kamiennego lwa do szerokiego, mchem zarosłego basenu, cieniutkim, jasnym strumieniem, a wokoło ziemia była czarna i wilgotna. Ani jeden promień słońca nie przedzierał się przez zwartą masę liści przeróżnych kształtów i barw, liści lśniących i szorstkich, gładkich i postrzępionych.
A potężne konary drzew otaczały to miejsce pachnące
taras na ukos i zniknęła z bukietem kwitnących jaśminów. <br>Hubert rzeczywiście siedział u źródła z książką w ręku. W żadnym miejscu parku nie pachniało tak jak tam, w żadnym nie było tak uroczo. Półkolisty maleńki placyk u stóp stromego wzgórza ogarnięty był głębokim cieniem drzew rozłożystych, chłodny i wilgotny. <br>Źródło sączyło się z otwartej paszczy kamiennego lwa do szerokiego, mchem zarosłego basenu, cieniutkim, jasnym strumieniem, a wokoło ziemia była czarna i wilgotna. Ani jeden promień słońca nie przedzierał się przez zwartą masę liści przeróżnych kształtów i barw, liści lśniących i szorstkich, gładkich i postrzępionych. <br>A potężne konary drzew otaczały to miejsce pachnące
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego