Andrzej K. podłączył do klamki przewód elektryczny pod napięciem. Sprawca przewidywał, że gdy Anna S. dotknie klamki, zostanie porażona prądem. Oznacza to, że zaplanował jej śmierć.<br>Magister K. nie przyznał się do postawionych mu zarzutów. W prokuraturze wyjaśnił, że ani się nie znęcał, ani nie podłączał klamki do prądu.<br>W sądzie sprawa ma charakter poszlakowy. Nikt nie może zaświadczyć, iż na własne oczy widział, jak Andrzej K. zakładał ów śmiercionośny kabel. Co do znęcania się, to owszem - trudno było tego nie widzieć, a zwłaszcza nie słyszeć, zatem wypierać się to próżny trud. Ale czy sąd jest rzeczywiście przekonany, po czyjej stronie