Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
i zapatrzyłem się w butelki.
- Teraz nawet nie chcę wracać do domu. Po co mi te meble?
- Przed trzema dniami... - dramatycznie zawiesiłem głos.
Orkiestra zagrała tusz. Mężczyzna popatrzył na mnie, jakby nie usłyszał, co powiedziałem, i odwrócił się w kierunku orkiestry. Zauważyłem, że na policzku ma ciemną smugę, jakby od sadzy.
- Znakomita Lili! - zawołał perkusista.
Drugi tusz. Światło stało się fioletowe. Chwyciłem faceta za dłoń i obróciłem twarzą do siebie.
- Przed trzema dniami - mówiłem cicho, prawie sycząc - utopiła się moja dziewczyna. Rozumiesz, ty?...
Mężczyzna wyrwał rękę i wrócił do poprzedniej pozycji. Na parkiecie, w świetle punktowego reflektora, stała zgrabna blondynka, ze
i zapatrzyłem się w butelki.<br>- Teraz nawet nie chcę wracać do domu. Po co mi te meble?<br>- Przed trzema dniami... - dramatycznie zawiesiłem głos.<br>Orkiestra zagrała tusz. Mężczyzna popatrzył na mnie, jakby nie usłyszał, co powiedziałem, i odwrócił się w kierunku orkiestry. Zauważyłem, że na policzku ma ciemną smugę, jakby od sadzy.<br>- Znakomita Lili! - zawołał perkusista.<br>Drugi tusz. Światło stało się fioletowe. Chwyciłem faceta za dłoń i obróciłem twarzą do siebie.<br>- Przed trzema dniami - mówiłem cicho, prawie sycząc - utopiła się moja dziewczyna. Rozumiesz, ty?...<br>Mężczyzna wyrwał rękę i wrócił do poprzedniej pozycji. Na parkiecie, w świetle punktowego reflektora, stała zgrabna blondynka, ze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego