Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
się słyszeć jednostajny, przeciągły jęk trombit. Ban zaczynał obchód wałów.
Ten dźwięk zaniepokoił psy, poderwały się gwałtownie, rozglądając i węsząc, któryś zaszczekał, jednak po chwili znów położyły się na gorącym piasku.
Tylko czarny kundel stał dalej, patrząc na Magwera.
Chłopak też patrzył na psa. Sięgnął ręką do przewieszonej przez ramię sakwy, wyjął mały, pomalowany na czarno kamyk. Włożył do ust, kryjąc pod językiem.
W tej właśnie chwili, daleko, u wylotu przeciwległej ulicy, pojawił się Rodam.
Szedł powolnym, niepewnym krokiem człowieka pijanego.
Pies gwałtownie potrząsnął łbem.
Rodam wypił dużo, więcej chyba niż poprzedniego dnia. Szedł jednak prosto, choć całym ciałem walczył o
się słyszeć jednostajny, przeciągły jęk trombit. &lt;orig&gt;Ban&lt;/&gt; zaczynał obchód wałów.<br>Ten dźwięk zaniepokoił psy, poderwały się gwałtownie, rozglądając i węsząc, któryś zaszczekał, jednak po chwili znów położyły się na gorącym piasku.<br>Tylko czarny kundel stał dalej, patrząc na Magwera.<br>Chłopak też patrzył na psa. Sięgnął ręką do przewieszonej przez ramię sakwy, wyjął mały, pomalowany na czarno kamyk. Włożył do ust, kryjąc pod językiem.<br>W tej właśnie chwili, daleko, u wylotu przeciwległej ulicy, pojawił się Rodam.<br>Szedł powolnym, niepewnym krokiem człowieka pijanego.<br>Pies gwałtownie potrząsnął łbem.<br>Rodam wypił dużo, więcej chyba niż poprzedniego dnia. Szedł jednak prosto, choć całym ciałem walczył o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego