co udało się nam stworzyć. Nigdy nie byłam poszukiwaczką mocnych wrażeń, a teorię, że skok w bok może mieć dobry wpływ na małżeństwo, uważałam za chore wynurzenia egoistycznych hipokrytów. Nigdy nie przyszło mi do głowy, by interesować się mężczyzną, który mi się podobał. Ale pewnego razu znaleźliśmy się z kumplem sam na sam i on ruszył do ataku. Nie ściemniał o zakochaniu czy nieudanym własnym małżeństwie. Szczerze powiedział, że to pożądanie, które trwa już kilka lat i zaproponował, byśmy zostali kochankami. Byłam zszokowana i oburzona, żałowałam jego żony. Wytłumaczyłam mu, że nic z tego, choćby ze względu na przyjaźń łączącą nasze rodziny. Ale