Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
surowe mięso.
- Bajdurzysz, dziadu - mruknął jakiś niedowiarek.
- Prawdę gadam! - zaperzył się staruch. - Przypomnicie sobie moje słowa, jak przyjdą!
Magwer nie widział jeszcze gwardzistów Gniazda, zwanych Szerszeniami. Trzy lata temu matka nie pozwoliła mu pójść do Dabory na turniej. Teraz był już dorosłym mężczyzną, na jego policzku wytatuowano znak Asgów i sam decydował o swoich czynach.
- Masz - Berk trącił go ręką, podał drewniane kostki.
W tym momencie drzwi karczmy otworzyły się. Do środka wszedł niski jasnowłosy mężczyzna.
Magwer podniósł rękę w geście powitania.
- Witaj, Rodam.
Rodam Sarl chwilę stał w drzwiach, jakby nad czymś rozmyślając. Wreszcie ruszył w stronę stołu Magwera, nie
surowe mięso.<br>- Bajdurzysz, dziadu - mruknął jakiś niedowiarek.<br>- Prawdę gadam! - zaperzył się staruch. - Przypomnicie sobie moje słowa, jak przyjdą!<br>Magwer nie widział jeszcze gwardzistów Gniazda, zwanych Szerszeniami. Trzy lata temu matka nie pozwoliła mu pójść do Dabory na turniej. Teraz był już dorosłym mężczyzną, na jego policzku wytatuowano znak Asgów i sam decydował o swoich czynach.<br>- Masz - Berk trącił go ręką, podał drewniane kostki.<br>W tym momencie drzwi karczmy otworzyły się. Do środka wszedł niski jasnowłosy mężczyzna.<br>Magwer podniósł rękę w geście powitania.<br>- Witaj, Rodam.<br>Rodam Sarl chwilę stał w drzwiach, jakby nad czymś rozmyślając. Wreszcie ruszył w stronę stołu Magwera, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego