p.m. spektakl się zaczyna. Jedni odchodzą od kasy, inni ustawiają się w kolejce w nadziei, że będą mieć szczęście wieczorem. Nagle kasjerka kiwa na mnie palcem i sprzedaje - zdumionej - bilet za 60 dolarów. Stoję osłupiała, nie mogę uwierzyć w to, co mnie spotkało. Rozumiem, że to dlatego, iż jestem sama, a wszyscy inni chcieli dwa (kto chodzi sam do teatru?). Wchodzę na salę. Spektakl już trwa. Rozumiem każde zdanie - ostatecznie znam już nieźle polskie tłumaczenie, nad każdym słowem zastanawiałam się już wiele razy. Obserwuję wszystko - każdy pomysł, szczegół, ruch, światło, scenografię - jak maszyna analizująca. Prostota, oszczędność i trafność wszystkiego zdobywają mnie