handlową. Czy warto było przez dwadzieścia długich lat dniem i nocą jak skazaniec obracać ciężkie żarna milionów mażąc je obficie lepkim, czerwonym smarem, aby w chwili bilansu przekonać się, że we wzniesionych pracowicie spichrzach miast mąki zalęgły się miliardami szczury cyfr, nieprzeliczona, wiecznie głodna armia, ostrząca już zęby na niego samego, który uważał ją za swe narzędzie, za środek, a okazał się nagle sam tylko środkiem do jej własne go zagadkowego celu <page nr=230>?<br>I mister Dawid Lingslay, jak na egzaminie, bez za jąknienia odpowiedział:<br>- Nie, nie warto.<br>- Więc umrę, umrę i nie pozostanie po mnie nic ani śladu...<br>Tak sformułowana myśl wydała