Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
I kwita!...
- A ja panu powiem, że to sentymentalna bzdura!... - oburzył się
markiz do żywego, aż cała twarz mu pociemniała.
- Oczywiście. Pan mnie zawsze przebije tym samym atutem! -
odparłem rozgniatając okurek papierosa na świetlistym naszym
linoleum.
- Ja tam nie byłem!
Nie byłem w Anus Mundi!
A pan tam był w samiuteńkim środku.
Bardzo grzecznie brzmi to po łacinie, nawet elegancko, ale...
To pan siedział w Odbytnicy Świata!
Pan jest święty, ja jestem ignorant...
Odwróciłem się do niego plecami i poszedłem.
Lecz nie uszedłem daleko.
Za chwilę markiz mnie dogonił drobnym kroczkiem.
Słyszałem te jego komiczne drobne kroczki za sobą.
Chodząc czy
I kwita!...<br> - A ja panu powiem, że to sentymentalna bzdura!... - oburzył się<br>markiz do żywego, aż cała twarz mu pociemniała.<br> - Oczywiście. Pan mnie zawsze przebije tym samym atutem! -<br>odparłem rozgniatając &lt;orig&gt;okurek&lt;/&gt; papierosa na świetlistym naszym<br>linoleum.<br> - Ja tam nie byłem!<br> Nie byłem w Anus Mundi!<br> A pan tam był w samiuteńkim środku.<br> Bardzo grzecznie brzmi to po łacinie, nawet elegancko, ale...<br> To pan siedział w Odbytnicy Świata!<br> Pan jest święty, ja jestem ignorant...<br> Odwróciłem się do niego plecami i poszedłem.<br> Lecz nie uszedłem daleko.<br> Za chwilę markiz mnie dogonił drobnym kroczkiem.<br> Słyszałem te jego komiczne drobne kroczki za sobą.<br> Chodząc czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego