melodię, która mu się kojarzyła z Węgrami.<br>- Zacznij od tego ciastka - namawiał Terey, dolewając kawy.<br>- Czym ono jest posypane - zawisła palcem nad tacą z ciastkami.<br>- Prawdziwym srebrem. Tak długo bito je młotkiem, aż rozpadło się na płateczki. Rozpuszczą się, organizm je wchłonie... Oni uważają srebro za dodatek niezbędny dla dobrego samopoczucia.<br>Próbowała na końcu łyżeczki z zabawną nieufnością, pogryzała w skupieniu. Oczy świetliste, jak czasem miewają lalki. Śmiesznie marszczyła mały, piegowaty nos. Nie była na pewno klasyczną pięknością, ale budziła powszechne zainteresowanie, widział kierujące się ku niej spojrzenia, słyszał szepty. Sprawiało mu to przyjemność. Nowa twarz, nieznana kobieta, o której jeszcze