niezaangażowanymi, beznamiętnymi, obojętnymi obserwatorami życia w sanatorium, oddanymi tylko walce z sobą, tworzeniu swoistego kordonu bezpieczeństwa, za który nie ma prawa się dostać choroba współlokatora.<br>Najgorszym jednak doświadczeniem w sanatorium była możliwość wolności. Fakt, że z sanatorium w każdej chwili na własne życzenie można wyjechać, że w pobliżu są inne sanatoria, gdzie leczyli się tylko reumatycy, zaledwie zawałowcy, co najwyżej pacjenci po operacjach neurologicznych, którzy też mogli w każdej chwili na własne życzenie je opuścić, doprowadzał do jeszcze większej rozpaczy i jeszcze większego poczucia bezsilności. <br>W każdej chwili, po śniadaniu, terapii, wieczornej Panoramie, można było po prostu wyjść, na własne życzenie