z budzikiem w torebce - "wtedy w mojej tonącej duszy pojawiły się ptaki. Szły przez równinę, szeleszcząc bezlotnymi skrzydłami do wtóru tragicznej, mrożącej dreszczem muzyki... ratuj mnie, Harry, ja tonę' - aż do sceny w jego pracowni. Jesus Christ, jak ja bym to umiała zagrać! "Spójrz tutaj, spójrz Harry... wiesz co, możemy schronić się tam i wesoło, radośnie krążyć i krążyć dookoła - Harry i ja pośród sprężyn i kółek. Bezpiecznie będzie wirować, tak wiecznie leżąc na głównej sprężynie.' Miałam czternaście lat, gdy czytałam to po raz pierwszy i zawsze tonę jak Peyton.<br>- Myślisz, że zgrywając się, oddalasz niebezpieczeństwo?<br>Podszedł do mnie, delikatnie odebrał