z ciebie za ziółko, cicha woda, takie są najgorsze, nie jesteś moją córką, w naszej rodzinie nigdy nie było i nie będzie kurew - Joanna słucha roztrzęsiona, nie przychodzi jej do głowy nic na własną obronę, kto zresztą chciałby jej słuchać po tym, co zrobiła. Co takiego w niej jest, że ściąga na siebie złe moce, po co się w niego tak wpatrywała, sama o nim marzyła, żeby jej rzucił sweter, niby czemu miałby jej rzucać sweter, potraktował ją tak, jak na to zasługiwała, niedorozwinięta dziwka, wpatrzona, zapatrzona, zachwycona, pewnie tym go prowokowała, może myślał, że z każdym to robi - to wszystko