ten sposób przewędrował do gimnazjum, do Szanghaju.<br>W gimnazjum - nie tylko Chińczycy, lecz i biali chłopcy także. Okazało się, że białych uczą tego samego. Zaczął uczyć się jeszcze przykładniej. Biali, co prawda, trzymali się na uboczu, osobną grupą. Na Chińczyków patrzyli z pogardą. Przedrzeźniali: "Żółty! Gdzieś warkocz podział?" Lecz zadań ściągać nie brzydzili się. Pod ławką przyjaźnie częstowali rogalkiem. Za to na pauzie - nie podchodź! Ten sam, co odpisywał zadanie i rogalik wtykał, wyniośle odpali: "Odwal się, znajduchu!"<br>Razu pewnego P'an podsłuchał: na wielkiej pauzie zmówili się, żeby poprzerabiać w dzienniku stopnie. Piegowaty, z pieprzykiem na policzku, ukradł klucz od kancelarii