miastach i te stada zdziczałe, które włóczą się nocami i wypasają uprawy, niszczą pola, przepada jedna piąta plonów... Niech pan pomyśli: krowa na każdych dwu mieszkańców czterystamilionowego rojowiska narodów, krowa, która daje odrobinę mleka, żywi się tratując zagony, nie wolno jej zabić, a mięso zjedzą psy i szakale. Skórę mogą ściągnąć jedynie niedotykalni, dopiero gdy padnie ze starości, a więc wtedy, gdy i skóra jest niewiele warta. Te miliony krów są naszą klęską, niszcząc pola głodzą ludzi, zabierając im pokarm pozbawiają życia. Te stada wędrujące niepostrzeżenie pożerają ludzi.<br>Chude jego ręce w świetle księżyca jak z zaśniedziałego brązu wyciągały się ku