Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
tabunami horroru. Ktoś dął w róg. Błyskawice biły do rytmu.
Zaś spoza MUI szły kanonady podbite tysiącem ech, pogłosy gigantofonowych wezwań do rozejścia się (wciąż te same moduły słowne). Najwyraźniej diabeł tak czy owak postawił na swoim - jeśli to nie była Wojna, to w każdym razie aktywne rozpoznanie ogniem. Ktoś ściągnął helikopter - jurdy lub policja publiczna, może któraś z sieci informacyjnych - przez Mgłę przebijały bowiem mokre pokasływania wirnika.
Hunt zamierzał z powrotem usiąść, ale coś mu się pomieszało i zamiast tego padł na brzuch. AGENCI zaraz go podnieśli. Otrzepał płaszcz - i ten pierwszy prawidłowy odruch przerzucił go w spiralę starego aktraktora
tabunami horroru. Ktoś dął w róg. Błyskawice biły do rytmu. <br>Zaś spoza MUI szły kanonady podbite tysiącem ech, pogłosy gigantofonowych wezwań do rozejścia się (wciąż te same moduły słowne). Najwyraźniej diabeł tak czy owak postawił na swoim - jeśli to nie była Wojna, to w każdym razie aktywne rozpoznanie ogniem. Ktoś ściągnął helikopter - &lt;orig&gt;jurdy&lt;/&gt; lub policja publiczna, może któraś z sieci informacyjnych - przez Mgłę przebijały bowiem mokre pokasływania wirnika. <br>Hunt zamierzał z powrotem usiąść, ale coś mu się pomieszało i zamiast tego padł na brzuch. AGENCI zaraz go podnieśli. Otrzepał płaszcz - i ten pierwszy prawidłowy odruch przerzucił go w spiralę starego aktraktora
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego