tu mieli nie wrócić więcej.<br><br>Ona już sobie ust nie maluje,<br>on pisze listy i płacze;<br>wieczorem snują się koło domu,<br>gryzą ich jakieś rozpacze.<br><br>A przyjechali tacy szczęśliwi,<br>on rano łowił ryby, ona czytała<br>i nagle jakby ktoś im życie pokrzywił,<br>w sercach siejąc trwogę i hałas.<br><br>Teraz wzdłuż ścian pełnych miniatur<br>błądzą, obcy całemu światu -<br>o, czemu nie wracają, gdy im urlop minął!<br><br>On czasem przed nią klęknie na kolanach,<br>jakby chciał jej powiedzieć: "Przebacz mi, kochana'',<br>ale milczy i łzy mu płyną.<br><br>Powiedziała wczoraj ciotka, ta wysoka,<br>że się pewnie przestali kochać...<br>spójrzcie! schodzą ku jezioru z pochyłości