mnie, obsmarowali, poszły szyfrówki naglące, żeby mnie odwołać. A dla niepoznaki wypchnęli z Delhi... Jak głupi, naiwny szczeniak uwierzyłem w ich życzliwość. Pojechałem z dziewczyną, sam wetknąłem dowody do ręki. Tylko jedno w ich wyrachowaniach zawiodło - wróciłem. Zrobiłem im ten kłopot.<br>Patrzył na sprzątacza, chude, ciemne ramiona miotały się, mokrą ścierką przecierał zakurzone siatki druciane w oknach, przypominały mu się nakręcane zabawki, w których pękła sprężyna, jeszcze parę ruchów, drgań i stają, jakby w wielkim zdumieniu, że już koniec, martwieją. Sweeper też jeszcze wykręcał ścierkę, czerwonawy pył zabarwił wodę, ze szmaty na parapet kapała krew. Zrobiło mu się służby bardzo żal