szczery przed samym sobą, ty chcesz pocałować prostytutkę." Roman na to nic nie odpowiedział, tylko zaczął jeździć jakby na rolkach po całym rewirze i z wściekłością strzepywać ze stołów tłuste, białe, pękate robaczki, rojące się i kwiczące jak świnki. Wiele tych robaczków przyczepiło się do jego ubrania, więc strącał je ścierką na ziemię, a: w końcu spostrzegł, że najtłuściejszy wgramolił się na jego szyję i pełznął ku dziurce w nosie. Ręce mu zdrętwiały, nie mógł ich podnieść do góry, a robak wlazł już na brodę i śmierdział tak obrzydliwie, że nie sposób było oddychać - Roman zaczął się dusić. Na szczęście od