Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
Co się pani stało? - zapytałem.
Raptem poprzez szum wiatru i deszczu usłyszeliśmy krzyk. A raczej wołanie. Dochodziło od strony, gdzie stały nasze namioty.
- Tam!... Tam pobiegli!... Łap ich, trzymaj!...
Rozpoznałem głosy swoich przyjaciół, harcerzy. W naszym obozie działo się coś niepokojącego.
Tym razem nie trzeba było Zenobii zachęcać. Pierwsza pobiegła ścieżką w stronę, skąd dolatywały wołania.
Wielkimi susami pędziłem obok niej .
Przebiegliśmy dwa zakręty ścieżki i głosy harcerzy stały się wyraźniejsze.
- Chłopaki, szukajcie w tamtych krzakach... Tam się schowali! - rozpoznałem rozkazujący głos Tella.
Ulewa urwała się, ale wzmógł się wiatr. Napierał na nas, rozkołysał korony drzew i strząsał deszcz z liści
Co się pani stało? - zapytałem.<br>Raptem poprzez szum wiatru i deszczu usłyszeliśmy krzyk. A raczej wołanie. Dochodziło od strony, gdzie stały nasze namioty.<br>- Tam!... Tam pobiegli!... Łap ich, trzymaj!...<br>Rozpoznałem głosy swoich przyjaciół, harcerzy. W naszym obozie działo się coś niepokojącego.<br>Tym razem nie trzeba było Zenobii zachęcać. Pierwsza pobiegła ścieżką w stronę, skąd dolatywały wołania.<br>Wielkimi susami pędziłem obok niej &lt;page nr=199&gt;.<br>Przebiegliśmy dwa zakręty ścieżki i głosy harcerzy stały się wyraźniejsze.<br>- Chłopaki, szukajcie w tamtych krzakach... Tam się schowali! - rozpoznałem rozkazujący głos Tella.<br>Ulewa urwała się, ale wzmógł się wiatr. Napierał na nas, rozkołysał korony drzew i strząsał deszcz z liści
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego