Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
jakby ze skóry obdarte. Dopiero
jesienią, kiedy wyzdrowieją, wtedy i kolorów, o, ile. I wszystkie z
tego zielonego. Żółte, rude, czerwone, wszystkie z zielonego. Nawet
jakieś zamyślone się wydają. By tak zgadnąć tylko, o czym? A pewnie o
tym samym co każdy. Bo o czym by? Dobrze, że choć tą ścieżką idziemy.
- Szliśmy, mama, tędy, to i teraz musimy tędy iść - wyrwało mi się,
choć nie miałem zamiaru jej przerywać.
- Ano, prawda, synu - westchnęła. - Ale by nam tamten chłop nie
pokazał, to i nie szlibyśmy. - I w tej samej chwili wyrzuciła w
zdumieniu: - O, popatrz, ile ludzi. I tam. I na
jakby ze skóry obdarte. Dopiero<br>jesienią, kiedy wyzdrowieją, wtedy i kolorów, o, ile. I wszystkie z<br>tego zielonego. Żółte, rude, czerwone, wszystkie z zielonego. Nawet<br>jakieś zamyślone się wydają. By tak zgadnąć tylko, o czym? A pewnie o<br>tym samym co każdy. Bo o czym by? Dobrze, że choć tą ścieżką idziemy.<br> - Szliśmy, mama, tędy, to i teraz musimy tędy iść - wyrwało mi się,<br>choć nie miałem zamiaru jej przerywać.<br> - Ano, prawda, synu - westchnęła. - Ale by nam tamten chłop nie<br>pokazał, to i nie szlibyśmy. - I w tej samej chwili wyrzuciła w<br>zdumieniu: - O, popatrz, ile ludzi. I tam. I na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego