Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
do wody. Na koniec dolał miodu.
"Jest wstrętne w smaku" - tym razem wszedł mi wprost do głowy. - "Wypijemy to obaj."
"I co?"
"Zobaczysz".
Upiłem drobny łyczek i skrzywiłem się. Nie, miód niewiele pomógł.
"Do dna, mały" - przekazał Pływak, wytrząsając ostatnie krople na język. - "I najlepiej od razu się połóż. Nieprzywykłych ścina z nóg błyskawicznie."
Miał rację. Reszta wydawała się snem. Czy sam doszedłem na wskazane posłanie, czy to Stworzyciel mnie tam zawlókł? Nie pamiętam. I może rzeczywiście snem był obnażony do pasa mag, z którego ciała sterczały długie, lśniące igły? Czy wydawało mi się tylko, że całe moje ciało pulsuje, jakby
do wody. Na koniec dolał miodu.<br>"Jest wstrętne w smaku" - tym razem wszedł mi wprost do głowy. - "Wypijemy to obaj."<br>"I co?"<br>"Zobaczysz".<br>Upiłem drobny łyczek i skrzywiłem się. Nie, miód niewiele pomógł.<br>"Do dna, mały" - przekazał Pływak, wytrząsając ostatnie krople na język. - "I najlepiej od razu się połóż. Nieprzywykłych ścina z nóg błyskawicznie."<br>Miał rację. Reszta wydawała się snem. Czy sam doszedłem na wskazane posłanie, czy to Stworzyciel mnie tam zawlókł? Nie pamiętam. I może rzeczywiście snem był obnażony do pasa mag, z którego ciała sterczały długie, lśniące igły? Czy wydawało mi się tylko, że całe moje ciało pulsuje, jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego