solidnego gruntu, stałego lądu, zawsze i teraz absolutnie niezmiennej trwałości tego wszystkiego, co sercu serdeczne, co sercu miłosne radosne urwisowskie i boskie; więc tak się chwilę leżało na krawędzi dwóch światów: stałego i płynnego, więc jednak normalnie, jednak prawidłowo, i potem się zapadło w jakiś taki płytki a zarazem katakumbowy sen.<br>I prawie natychmiast pojawiły się demony.<br>Na jawie demony, we śnie demony.<br>Atak za atakiem.<br>Atak non stop: nie przebije się, nie przedrze się ten, co przedrzeć się chce przez nas, przez zasieki demoniczne, przez te mgły monolityczne, przez obłęd do nie-obłędu, przez błąd do nie-błędu, przez Pustynię