Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
Pies nie ruszał się. Dygotał.
- Frajerze! - W głosie Adama słychać było
błaganie. - Gnaj! Dziś uciekniesz ze mną, prawda?
Tamto było nieważne. Teraz już wiesz... - rozkaszlał
się. - Nie wytrzymam dłużej. Nie... Zrozum!
Wytrzymał. Umie nawet ironicznie się uśmiechnąć.
Mało, zaśmiać głośno z siebie i swojej
głupoty. Jest jak Śliczna, naiwny i sentymentalny. Gwiżdże
na wszystko! Wreszcie potrafi. I na dowód, że co mu tam,
pluje do celu przez całą szerokość drogi. Doniesie
pod mur czy nie? Wiatru nie ma, doniesie.
Upał. Nie będzie już nigdy skakał przez ten mur. Przejadły
mu się nie pilnowane proboszczowe witaminy. O porzeczkach i agreście
nie może
Pies nie ruszał się. Dygotał.<br>- Frajerze! - W głosie Adama słychać było <br>błaganie. - Gnaj! Dziś uciekniesz ze mną, prawda? <br>Tamto było nieważne. Teraz już wiesz... - rozkaszlał <br>się. - Nie wytrzymam dłużej. Nie... Zrozum!<br>Wytrzymał. Umie nawet ironicznie się uśmiechnąć. <br>Mało, zaśmiać głośno z siebie i swojej <br>głupoty. Jest jak Śliczna, naiwny i sentymentalny. Gwiżdże <br>na wszystko! Wreszcie potrafi. I na dowód, że co mu tam, <br>pluje do celu przez całą szerokość drogi. Doniesie <br>pod mur czy nie? Wiatru nie ma, doniesie.<br>Upał. Nie będzie już nigdy skakał przez ten mur. Przejadły <br>mu się nie pilnowane proboszczowe witaminy. O porzeczkach i agreście <br>nie może
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego