pali, nie tańczy, nie ma dziewczyny - frajer!").<br>Zacząłem myśleć o wyjściu, lecz właśnie w owym czasie zobaczyłem Madame. Siedziała przy długim stole w pokoju nauczycielskim (którego składane drzwi były otwarte na oścież), otoczona z dwóch stron "ciałem pedagogicznym" i przedstawicielami komitetu rodzicielskiego. Stół był przykryty białym, wykrochmalonym obrusem, i zastawiony serwisem do kawy i słodyczy. Lśniły też na nim srebrne, dzbankowate termosy i butelki z Vermouthem. Madame miała na sobie kremową, obcisłą suknię, z dekoltem i bez rękawów, jej szyję zaś zdobiła obwódka drobnych pereł. Siedziała w centralnym miejscu i w chwili, gdy ją spostrzegłem, wznosiła właśnie toast za dalszy rozwój