Ameryce. Ten w Dillon, leżący nad pięknym jeziorem, u podnóża gór, należy m.in. do Franka Ratułowskiego z Czarnego Dunajca. Gospodarza nie było w motelu. Kłopoty rodzinne sprawiły, że na dłużej wyjechał z Kolorado. W eleganckiej recepcji wynająłem pokój. O tej porze roku dostałem specjalną cenę. Jak się okazało, po sezonie ceny spadają tutaj nawet dwu- i trzykrotnie. 35 dolarów za pokój, to jak na Kolorado, niska cena. Podobno w sezonie trudno znaleźć miejsce poniżej setki.<br>W pokoju miałem szeroki, ogromny tapczan, jak na Amerykę przystało, łazienkę, telewizor i ogromne okno przez, które jak na dłoni miałem wysokie ośnieżone górskie zbocza