ją zaraz ze mnie ściągnąć. Wirują drobinki kurzu i pierza. Miłka jest w pracy. Dzwoni telefon w przedpokoju, ale nie chce mi się wstawać, odbierać, burzyć tej sennej harmonii kurzu. Nie do wiary, że czymś takim oddychamy. <br>Kątem oka widziałem, a był jeszcze półmrok, więc mogłem się pomylić, jak Miłka siada na krawędzi łóżka, długo się kołysze niczym w porannej medytacji, przeciąga się, ziewa, potem nagle, jakby sobie coś przypominając, sięga ręką pod brzuch, długo ogląda palce. To już drugi tydzień. Myślę, że obudziłaby mnie, gdyby coś się zmieniło. <br>Od czasu do czasu wiatr uderza silniej w narożnik domu. Za którymś