głównego wyjścia, jakby go coś goniło.<br>Jarg zatrzymał go u komory ciśnień, pomógł założyć aparat tlenowy, nawet ustnik wetknął mu między wargi.<br>- Nic nie wiadomo, nawigatorze?<br>- Nie, Jarg. Nic. Nic!<br>Nie wiedział, z kim jedzie na dół windą. Silniki maszyn wyły na obrotach. Wiatr wzmógł się i fale piasku przelatywały, siekąc powierzchnię kadłuba, chropawą i nierówną. Rohan zapomniał zupełnie o tym zjawisku. Podszedł do rufy i wspiąwszy się na palce dotknął końcami palców grubego metalu. Pancerz był jak skała, właśnie jak bardzo stara, wypróchniała powierzchnia skały, najeżona twardymi <orig>gruzełkami</> nierówności. Widział między transporterami wysoką sylwetkę inżyniera Ganonga, ale nawet nie próbował