Los Angeles, gdzie wszyscy mówili po hiszpańsku i gdzie znajdował się ich wielki szpital imienia prorokini Helen White. Zo[]la umiała pracować w domu i na farmie - w jej stronach nie chodziło się do żadnej innej pracy - więc po operacji wzięli ją na oddział sałatkowy. Siekała marchewki, rzodkiewki, selery, wszystko siekała. W sobotę, dzień święty, siedziała z gospodynią na werandzie, patrzy, idzie dwóch lekarzy biało ubranych, a jeden niesie małe białe butelki na tacy. Po co oni tu idą? Kiedy powiedzieli, że zbierają zamówienia na mleko, pobiegła na górę do kobiety z niemowlęciem i do Kolumbijczyka, który pił codziennie mleko jak