Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
chwili zabrzmiał z góry sygnał automobilowy.
Hubert i Gabi pognali schodami w górę, okrążyli dom i wpadli w objęcia matki właśnie w chwili, gdy wysiadała.
- Czy nie mówiłem ci, mamo, że zawsze powinnaś mnie brać z sobą - powiedział Hubert, zdejmując płaszcz z jej ramion, w mrocznym chłodzie nie oświetlonej jeszcze sieni. - Narobiłem przez ten czas moc głupstw, których skutki będą opłakane.
Służący zapalał pośpiesznie lampę, a chłopiec kredensowy wynosił z samochodu paczki i kładł je na marmurze stołu.
- Proszę Michała zabrać to wszystko do spiżarni - powiedziała matka.
I zresztą od razu było widać, że te pakunki to herbata, kawa, czekolada, rodzynki
chwili zabrzmiał z góry sygnał automobilowy. <br>Hubert i Gabi pognali schodami w górę, okrążyli dom i wpadli w objęcia matki właśnie w chwili, gdy wysiadała. <br>- Czy nie mówiłem ci, mamo, że zawsze powinnaś mnie brać z sobą - powiedział Hubert, zdejmując płaszcz z jej ramion, w mrocznym chłodzie nie oświetlonej jeszcze sieni. - Narobiłem przez ten czas moc głupstw, których skutki będą opłakane. <br>Służący zapalał pośpiesznie lampę, a chłopiec kredensowy wynosił z samochodu paczki i kładł je na marmurze stołu. <br>- Proszę Michała zabrać to wszystko do spiżarni - powiedziała matka. <br>I zresztą od razu było widać, że te pakunki to herbata, kawa, czekolada, rodzynki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego