do mojej matki. Na własne dziecko mówił "żydziak". Uplótł bat z koźlęcej skóry i powiesił na ścianie. Wraca w nocy pijany, budzi chłopca, pokaż zeszyty! Egzamin. Dziecko ze snu nie rozumie, co się do niego mówi, to on za bat. Nie chciałam na to pozwolić, to sama dostawałam. Chodziłam z sińcami i pręgami. Na Północy by do tego nie doszło, tam nie było nacjonalności. <br><br>Chciałam wyjechać. Wyjeżdżał ze Święcian Żyd, któremu się podobałam, ale mój mąż zapowiedział, że nie da mi zezwolenia na dzieci. Postanowiłam wydostać się przynajmniej do Wilna. Myślałam sobie, kulturalne miasto i bliżej rodziny, do Święcian tylko sto