Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
i żyć będziemy. Czasem nawet dobre słowo wystarczy.
- E, zrobiła się z nas hołota.
- O, Jezu! Ogień wygasa! - zawołała Ziuta. - Dmuchać!...
Jęli na przemian podniecać płomień. Kiziak pełgał, dymiąc obficie, nawet dobrze wysuszony miał zwyczaj tlić się tylko, ale był to jedyny opał - na stepie drzewa nie uświadczysz. Czasem do sioła na taradajkach zaprzężonych w kosmate koniki Kazachowie przywozili chrust nie chrust, zwali go saksauł, gdzieś z odległych stron, i wymieniali na paczuszkę herbaty, nadesłaną z Polski. I cmokali przy tym, i oczka im lśniły. Herbata dla nich to był specjał nad specjały, nauczyli się od Chińczyków wielbić ten napój, podawany
i żyć będziemy. Czasem nawet dobre słowo wystarczy.<br>- E, zrobiła się z nas hołota.<br>- O, Jezu! Ogień wygasa! - zawołała Ziuta. - Dmuchać!...<br>Jęli na przemian podniecać płomień. &lt;orig&gt;Kiziak&lt;/&gt; pełgał, dymiąc obficie, nawet dobrze wysuszony miał zwyczaj tlić się tylko, ale był to jedyny opał - na stepie drzewa nie uświadczysz. Czasem do sioła na &lt;orig&gt;taradajkach&lt;/&gt; zaprzężonych w kosmate koniki Kazachowie przywozili chrust nie chrust, zwali go &lt;orig&gt;saksauł&lt;/&gt;, gdzieś z odległych stron, i wymieniali na paczuszkę herbaty, nadesłaną z Polski. I cmokali przy tym, i oczka im lśniły. Herbata dla nich to był specjał nad specjały, nauczyli się od Chińczyków wielbić ten napój, podawany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego