Nie wrócili.<br>Po wojnie, w czterdziestym szóstym, wydało się, że <br>obaj należeli do większej, niż czteroosobowa, "Boguszowej" <br>tylko, organizacji. Że dziadek w organach ukrywał dokumenty, <br>książki, gazety. Ulicę od rynku do kościoła nazwano <br>w lat potem coś dziesięć imieniem proboszcza, a dziadkowi <br>ufundowano żelazny krzyż na symbolicznym grobie.<br>Babce nie skąpiono należnego szacunku, może zbyt tylko <br>często pytano ją, w dobrej wierze zresztą, o to, czy <br>spodziewała się mieć takiego męża? Nie spodziewała <br>się. (I to ją boli do dziś, że jej nie kazał <br>mówić, że nie chciał. Nie wiedziała nic, a inni, <br>a Dorota, tak, i tego nie może zapomnieć