Typ tekstu: Książka
Autor: Pawlik Leon
Tytuł: Ankara
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
się, przez burtę wgramolili się podporucznik Ziemba i doktor Korsak. Zostało jeszcze dla nich po łyku, a potem butelka poleciała w przydrożną zaspę. Ruszyli, zrzucony fartuch plandeki łopotał w czasie jazdy jak nie wybrany żagiel. Mościpan prowadził samochód ostrożnie po śliskiej drodze, udało mu się szczęśliwie dojechać do Gołdapi, w składnicy zatrzymali się przed budynkiem sztabowym. Oficerowie zeskakiwali z trudem i pędzili do sali odpraw, z przyjemnością dotykając po drodze gorących kaloryferów na korytarzu. Zasiedli za stolikami, nie zdejmując kurtek. Podporucznik Kowalik i doktor Majewski pośpiesznie rysowali szpital polowy.
- Co umieścimy w domku drwali? - zapytał Kowalik. - Może izbę przyjęć?
- Zbyt brudno
się, przez burtę wgramolili się podporucznik Ziemba i doktor Korsak. Zostało jeszcze dla nich po łyku, a potem butelka poleciała w przydrożną zaspę. Ruszyli, zrzucony fartuch plandeki łopotał w czasie jazdy jak nie wybrany żagiel. Mościpan prowadził samochód ostrożnie po śliskiej drodze, udało mu się szczęśliwie dojechać do Gołdapi, w składnicy zatrzymali się przed budynkiem sztabowym. Oficerowie zeskakiwali z trudem i pędzili do sali odpraw, z przyjemnością dotykając po drodze gorących kaloryferów na korytarzu. Zasiedli za stolikami, nie zdejmując kurtek. Podporucznik Kowalik i doktor Majewski pośpiesznie rysowali szpital polowy.<br>- Co umieścimy w domku drwali? - zapytał Kowalik. - Może izbę przyjęć?<br>- Zbyt brudno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego